piątek, 20 lipca 2012

Dzień 6, czwartek 19 lipca 2012

Motel w Bogdanesti (RO) 1610 km - Kamping nad jeziorem Jałpug  (UA) 1930 km

Nie udało się nam pokonać zakładanego dystansu, głównie z powodu długiego oczekiwania na granicach – przekroczyliśmy dwie: rumuńsko-mołdawską i mołdawsko-ukraińską.
Najpierw przy wjeździe do Mołdawii formalności trwały długo. Musieliśmy zapłacić podatek za przejazd – ok. 2 $ od osoby. Tylko Grzesiowi policzyli 2,8$, ale nie ustąpił, zainterweniował u pograniczników i wygrał.


Mołdawię postanowiliśmy przejechać tak szybko, jak się da, tylko z jednym postojem na zakup słynnego, taniego mołdawskiego wina. Przy pomocy miejscowych trafiliśmy do sklepu, gdzie lano wino do plastikowych butelek „z kija”. Wybór: 6 rodzajów (słodkie i wytrawne), cena 3 - 7 zł/litr. Trochę na nas zarobili, bo zrobiliśmy małe zapasy.
Na drodze trzeba uważać, bo zaczęły pojawiać się stada kóz, owiec, osiołki. 
Jeszcze dłużej przekraczaliśmy granicę ukraińską. Brali do kontroli po dwa motocykle, zaglądali do kufrów, wypytywali. Oczywiście, nie mieli się do czego przyczepić. Zrobił się wieczór, więc postanowiliśmy poszukać noclegu. Przypadkowy Ukrainiec na stacji benzynowej przypomniał sobie o czymś, co mogło być kampingiem i dzięki jego wskazówkom trafiliśmy tuż przed zmrokiem na miejsce nad wielkim jeziorem z piaszczystą plażą i cieplutką wodą.


Namioty stanęły nad brzegiem, wokół wiaty ze stołem i ławami – idealne miejsce na kolację przy winie.


To była pierwsza naprawdę ciepła noc. Bobik postanowił ją dokończyć tuż nad brzegiem jeziora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz